Popularną „wycieczką fakultatywną” dla osób, które odwiedzają Kraków, jest wizyta w byłym niemieckim obozie Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. To około godzina drogi od centrum Krakowa. Warto jednak pamiętać, że w samym Krakowie również mamy pomniki pamięci zbrodni wojennych. Mam tu na myśli m.in. obszar byłego getta, mieszczący się w starej części Podgórza, Fabrykę „Emalia” Oskara Schindlera, będącą jednym z oddziałów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa (mega polecamy to miejsce!), ale także teren, na którym znajdował się obóz Płaszów.
Niestety teren obozu Płaszów jest mocno zapomniany, mimo iż znajduje się dwa kroki od popularnej galerii handlowej „Bonarka”. Zadbanie o niego nie wpisywało się w plany powojennych, komunistycznych władz, przez co w dużej części obszar zagospodarowany został pod miejskie i mieszkalne inwestycje. Jakiś czas temu Muzeum Miasta Krakowa przygotowało w tym miejscu wystawę plenerową „KL Plaszow”, a aktualnie trwają prace nad zagospodarowaniem terenu w celu godnego upamiętnienia tego miejsca.
Obóz Płaszów był nietypowy. Nie umieszczano w nim ludzi różnych narodowości, czy też z wielu regionów Polski. Jako że obóz ten był pewnego rodzaju kontynuacją krakowskiego getta, więźniami byli przede wszystkim mieszkańcy Krakowa. W dużej mierze była to elita, ludzie wykształceni i fachowcy z różnych dziedzin, którzy swoją codzienną pracą doprowadzili do rozbudowy obozu.
Ludzie w obozie Płaszów ginęli z różnych powodów. Raz były to przejawy nacjonalistycznych ideologii u oprawców, innym razem zwykłe „humory” oficerów SS. Niekiedy powody były naprawdę błahe, bo chodziło przede wszystkim o strach więźniów i możliwość pokazania swojej pozycji. Więźniowie, nawet ci, którzy przeszli na „złą stronę mocy”, nie mogli być pewni swego życia.
Pewien porządek i regulacje co do egzekucji zaczęto wprowadzać, gdy obóz stał się obozem koncentracyjnym. Egzekucja musiała być poprzedzona stosownym wnioskiem, a na co dzień pojawiały się przede wszystkim kary regulaminowe – odebranie lub zmniejszenie racji żywnościowej, chłosta, areszt w bunkrze, czy przydział do kompanii karnej. Jednak i w tym czasie zdarzały się pojedyncze samowolne zbrodnie na więźniach żydowskich.
Rekonstrukcja dziejów obozu jest bardzo trudna. Głównie z uwagi na brak oryginalnej dokumentacji z lat 1942–1945. Pod koniec 1944 roku Niemcy wywieźli i zniszczyli większość dokumentów, przez co akta zachowały się jedynie w niewielkim stopniu. Dodatkowo w internecie bardzo często fakty historyczne mieszają się z filmową fikcją, za którą odpowiadają scenarzyści „Listy Schindlera”. Tym bardziej ślicznie dziękujemy za pomoc Miejsce Pamięci KL Plaszow w przygotowaniu tego artykułu i odpowiedzi na wszystkie nasze pytania! ❤️
Zwiedzanie „KL Plaszow”
Spacerując po terenie byłego obozu Płaszów, wiele miejsc musimy sobie wyobrażać, gdyż niewiele budynków się ostało. Naszej wyobraźni pomaga wystawa składająca się z archiwalnych zdjęć, fragmentów relacji więźniów i krótkich informacji historycznych.
Można wspomagać się również źródłami zewnętrznymi, jak książka Ryszarda Kotarby „Niemiecki obóz w Płaszowie 1942-1945„ czy interaktywna wizualizacja obozu w formie mapy przygotowana przez Annę Kuryłowicz oraz Marzenę Koziak z Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie.
Zwiedzanie obozu najlepiej zacząć od bramy głównej prowadzącej do obozu, czyli od wejścia przy ul. Jerozolimskiej (wjazd od strony ul. Wielickiej). Do obozu od tej samej strony dostaniemy się także ul. Abrahama. Ponadto na ten teren dostać się można od ul. Kamieńskiego ulicami Swoszowicką oraz Heltmana.
Brama główna i budynek administracyjny
Nasz spacer zaczynamy od bramy głównej, znajdującej się przy ul. Jerozolimskiej. Warto wiedzieć, że tuż za nią stał drewniany budynek w kształcie podkowy, w którym mieściła się administracja obozu. Na dziedzińcu tej podkowy odbywały się apele załogi obozu.
Hala pogrzebowa
Kawałek dalej znaleźć można fragmenty po wyburzonej starej hali pogrzebowej. Może inaczej – początkowo budynek ten został oddany do użytku jako hala pogrzebowa. W czasie, gdy na opisywanym terenie znajdował się obóz Płaszów, hala stała się pomieszczeniem gospodarczym, w którym znaleźć można było m.in. stajnie, chlewnie, królikarnie. Niedługo przed likwidacją obozu Niemcy wysadzili znaczną część budynku.
Szary Dom
Tuż za halą pogrzebową znajdował się budynek mieszkalny dla pracowników cmentarza żydowskiego. Jednak w momencie powstania obozu także i on przeszedł transformację. Po założeniu obozu, załoga miała tam swoje mieszkania i biura.
Czerwony Dom
Nieopodal trasy wytyczonej przez Muzeum Miasta Krakowa, dokładniej mówiąc przy ulicy Heltmana 22, znaleźć można inny, ciekawy budynek – Czerwony Dom. Wybudowany został jeszcze przed wojną, bo w 1934 roku. Jednak po wysiedleniu jego mieszkańców, willę zamieszkiwał Amon Göth – wyjątkowo okrutny komendant obozu. Stale wypatrywał on nowych ofiar, a strzelanie do więźniów i znęcanie się nad nimi, było dla niego codzienną rozrywką.
Willa od około 20 lat stanowi wartość prywatną, a kilka lat temu została odremontowana i jest normalnie zamieszkiwana. Można spotkać się z krytycznymi opiniami na temat aktualnych losów domu. Oczywiście rozumiemy, że wielu osobom byłoby ciężko mieszkać w budynku z taką historią. Jednak dom ten został wybudowany do celów mieszkalnych, później odebrany właścicielom więc ma prawo dalej pełnić swoją podstawową funkcję. Sam dom nikomu nie zrobił krzywdy więc jeśli tylko obecni właściciele czują się w porządku z jego historią, nie widzimy nic złego w tym, że chcą tam mieszkać.
Budynki obozu
Wracając na szlak przygotowany przy okazji wystawy możecie zobaczyć miejsca, w których znajdowały się między innymi plac apelowy, obszar gospodarczy, budynki mieszkalne, szczotkarnia, czy kuchnia. Wszystko to pozostawione naszej wyobraźni, ponieważ budynki te zostały zniszczone. My możemy przede wszystkim poznawać historię za pomocą wspomnień ulokowanych na tablicach informacyjnych oraz wyobrażając sobie całą resztę. Wiemy jak stosunkowo niewielka jest ta przestrzeń, a mimo to żyło na niej tak wielu ludzi. Teren całego obozu jest spory. Pamiętajmy jednak o skali – mieszkało tam zwykle kilkanaście tysięcy osób, czyli mniej więcej tyle, co żyje dziś w Ustce.
H-Górka i C-Dołek
Na terenie obozu Płaszów znajdują się dwa miejsca, które swego czasu zaczęły znikać z map Google. Są to Hujowa Górka i Cipowy Dołek, które później zostały zastąpione nazwami H-Górka i C-Dołek. A to nic innego jak miejsca, w których dokonywane były egzekucje.
Pierwsza była H-Góra. Pierwotnie nosiła nazwę „Hujarowa Górka” (od nazwiska SS-mana), a później więźniowie przekształcili ją na „Hujową Górkę” (stąd zapis przez „H”, a nie „Ch”). Współcześnie, z uwagi na wulgarność słowa, została ona H-Górką. Gdy „Górka” się „zapełniła”, teren wyrównano i stworzono jeszcze jedno miejsce egzekucji, które dość szybko dostało nazwę „Cipowy Dołek”. Ponownie, z uwagi na cenzurę, stało się ono później C-Dołkiem. Zarówno H-Górka jak i C-Dołek są dawnymi szańcami Twierdzy Kraków. Ze względów pragmatycznych, oprawcy wykorzystywali te fosy jako miejsca egzekucji.
Pomnik Ofiar Faszyzmu
Najbardziej rozpoznawalnym elementem, z daleka widocznym dla wszystkich poruszających się ulicą Kamieńskiego, jest charakterystyczny Pomnik Ofiar Faszyzmu. Został on wybudowany na terenie dawnego szańca FS-22 i odsłonięty w 1964 roku. Na tylnej części pomnika znajduje się napis: „W hołdzie męczennikom pomordowanym przez hitlerowskich ludobójców w latach 1943–1945”. Jest to element przypominający o zbrodniach.
Podsumowanie
Obóz Płaszów łatwo codziennie mijać jadąc do pracy, szkoły czy na zakupy i nie mieć świadomości jego istnienia. Ba! Idę o zakład, że scenariusz ten dotyczy wielu rodowitych Krakusów. Jeden artykuł tego nie zmieni, ale warto spróbować. Nie tylko, aby utrzymywać pamięć tych, którzy ginęli w obozach. Świadomość zawsze jest pierwszym krokiem do tego, żeby historia się nie powtórzyła.
Oboje z Krakowem jesteśmy związani od zawsze. To miasto, w którym się urodziliśmy i wychowaliśmy. Mieszkaliśmy tam aż do 2019 roku, kiedy to wyruszyliśmy w podróż dookoła świata, z której postanowiliśmy na dobre nie wracać. Nasze podróżnicze życie cyfrowych nomadów możecie śledzić na Instagramie.
Ostatnio byłem w Stutthofie, teraz jadę do Oświęcimia. Będę również w Krk tak więc dziękuję za podpowiedź odnośnie KL Plaszów – również odwiedzę.