fbpx

Bako National Park, czyli gdzie na Borneo żyją Nosacze Sundajskie

Plaża, Bako National Park, Borneo, Malezja

Bako National Park, czyli gdzie na Borneo żyją Nosacze Sundajskie

1920 1080 Grzesiek Boczar

Zachodnia część Borneo nie oferuje rajskich plaż czy rafy koralowej, nadrabia jednak unikalną przyrodą i świetnymi ludźmi. Park Narodowy Bako to jedna z głównych atrakcji regionu. Choć Bako National Park pełen jest dzikiej przyrody, głównym magnesem przyciągającym ludzi jest możliwość stanięcia oko w oko (nos w nos? 😂) z Nosaczem Sundajskim.

Na dzień publikacji, 1 MYR = 0,93 PLN ale dla uproszczenia można przyjąć, że ceny w ringgitach odpowiadają 1:1 tym w złotówkach.

Dojazd do Bako Terminal

Najprostszym sposobem jest Grab (tutejszy zamiennik dla Ubera), a koszt dojazdu z Kuching to 25 MYR. Tańszą opcją jest czerwony autobus nr 1, który również jedzie z Kuching, a cena biletu (ponoć) wynosi 3,50 MYR za osobę. Chcąc nie chcąc, musieliśmy wybrać Graba, bo startowaliśmy z okolic Damai Beach, więc autobus z Kuching odpadał.

Łódka do Parku Narodowego Bako

Zasadniczo opcje są dwie. Łódkę ze sternikiem można wynająć na wyłączność (usłyszeliśmy cenę 140 MYR za dwie osoby) lub skorzystać z opcji współdzielenia łodzi z innymi osobami (w zależności od sezonu, musi zebrać się 4 lub więcej osób). Wybraliśmy drugą możliwość, a koszt biletu wyniósł 40 MYR za osobę w obie strony. Do ceny transportu łódką trzeba doliczyć 20 MYR od osoby za wstęp do parku. Sam rejs trwa, w zależności od pogody, od 20 min wzwyż. Nam, w obie strony, trafiły się dość dobre warunki i trasa minęła bez problemów. Nawet choroba lokomocyjna nie odzywała się za mocno 😉 Ze względu na pływy morskie, wycieczka zwykle kończy się jeszcze kawałek od plaży. Łódka wysadza pasażerów w wodzie (płytkiej – do kolan), ale nie widzieliśmy, żeby komuś krokodyle obgryzały kostki 😉 Podczas przypływu możecie zostać odwiezieni do małej przystani, gdzie nie będzie potrzeby wskakiwania do wody.

Łódki, Bako National Park, Borneo, Malezja

Celowa dezinformacja

Niestety, w Bako Terminal, wraz ze wzrostem liczby turystów, zmalała malezyjska uczciwość, do której tak przywykliśmy. Przede wszystkim, pani sprzedająca bilety próbowała mocno zniechęcać do biletu na przejazd współdzielony. Straszenie długim czasem oczekiwania to jedno (wiadomo, zawsze jest ryzyko), ale przede wszystkim twierdziła, że trzeba wracać w łódce z dokładnie tą samą ekipą, co stanowczo nie jest prawdą.

Najlepiej wziąć sprawy w swoje ręce 😀 U nas sprawdziło się podchodzenie do osób zmierzających do kasy i mówienie, że jeśli wezmą bilet współdzielony, to my aktualnie czekamy, więc i tak popłyną od razu, tyle że taniej 😉

Dodatkowo, zarówno przy kasie, jak i sami sternicy informują, że wracać można o dowolnej porze, o ile zbierze się odpowiednią grupę osób lub dopłaci 50 MYR. W rzeczywistości, panowie odmawiają wcześniejszego powrotu nawet większym grupom i oczekują dopłaty. Bez niej, startują dopiero od 14.

Bako National Park

Choć dżungla jest bezpośrednio związana z Parkiem Narodowym, to z łódki nie wychodzi się w sercu dżungli, pośród skaczących małp 😉 Jest tu dość podstawowa infrastruktura przygotowana pod turystów, więc nie trzeba koniecznie przywozić zapasów jedzenia na cały pobyt i przygotowywać się na survival. Bardziej dziko i ciekawie zaczyna się dopiero tam, gdzie rozpoczynają się szlaki przez dżunglę.

Główny budynek, Bako National Park, Borneo, Malezja

Czego się spodziewać

Pierwsze kroki warto skierować do przechowalni bagażu, zwłaszcza jeśli przyjeżdżacie na noc i macie ze sobą duże plecaki. Przechowalnia bagaży to dość szumna nazwa publicznie dostępnego pokoju, do którego każdy może wrzucić swój plecak, ale ważne że jest 😉

Po pozbyciu się zbędnego balastu, można ruszać na szlaki. Koniecznie weźcie ze sobą zapas wody. Przyda się, serio 😉 Wodę można bez problemu kupić na miejscu w Bako, w “restauracji”, ale jest znacząco droższa od cen, do których przyzwyczajają sklepy na Borneo – 4 MYR za 1,5 l butelkę.

W tym samym miejscu co wodę, znajdziecie też jedzenie. Pełna samoobsługa – łapiecie za talerz i nakładacie, co chcecie. Wybór nie jest duży, głównie kuchnia lokalna, ale jest co zjeść. Cena obliczana jest na podstawie ilości jedzenia (w sztukach lub porcjach). Sama ilość szacowana jest “na oko”, a za 10 MYR da się już posilić 😉 W “restauracji” jest też “mini sklep”, przy czym określenie “mini”, pasuje do niego najlepiej. Można tam kupić głównie kilka rodzajów ciastek, batoników czy chipsów. Co innego, jeśli zamarzy się Wam koszulka z Nosaczem – wtedy wybór jest większy 😀

Welcome, Bako National Park, Borneo, Malezja

Nosacze Sundajskie

Jeśli, jak my, za główny cel podróży do Bako National Park przyjęliście zobaczenie Nosaczy Sundajskich, to rozglądajcie się uważnie już od samego początku. Podczas trekkingów przez dżunglę nie dostrzegliśmy żadnej małpki, natomiast spotkaliśmy kilka na drzewach tuż obok restauracji 😮 Dobrą porą do obserwacji jest zachód słońca – nie dość, że sporo ich kręciło się wtedy po drzewach i zajadało liście, to dodatkowo Nosacze są lepiej widoczne w takim świetle.

O których drzewach mowa? Stojąc na wprost wejścia do głównego budynku, wybierzcie drogę w lewo i kierujcie się ścieżką ok. 20 m prosto w stronę przystani i szlaków trekkingowych (na drewniany mostek). O zachodzie, najlepiej przenieść się ze ścieżki na plażę – tam małpki powinny być lepiej widoczne.

Mostek do obserwacji Nosaczy Sundajskich, Bako National Park, Borneo, Malezja

Jeśli chcecie szukać Nosaczy Sundajskich w dżungli, ponoć najlepsze są do tego szlaki Telok Delima i Telok Paku. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam 😉

Nosacz Sundajski, Bako National Park, Borneo, Malezja

Szlaki trekkingowe

W Parku Narodowym Bako znajduje się kilkanaście szlaków trekkingowych. Mapę szlaków można dostać w punkcie informacyjnym, a także zobaczyć na prawo od wejścia do głównego budynku. Tam też znajdują się informacje o długości poszczególnych dróg oraz czy są one otwarte. Podczas naszego pobytu, blisko połowa szlaków była nieczynna.

Gdy już zdecydujecie się, którym szlakiem ruszacie, należy wpisać się do książki w punkcie informacyjnym. Zostawiacie tam swoje imię i nazwisko, kraj, wybrany szlak oraz godzinę wyruszenia w drogę. Po powrocie uzupełniacie godzinę, o której wróciliście, żeby później nikt nie szukał Was po dżungli. Wrócić ze szlaku należy, najpóźniej o 15 (jeśli jesteście w Bako na jeden dzień) lub 17 (jeśli macie zarezerwowany nocleg).

Szlaki trekkingowe mają też zróżnicowany poziom trudności. Są takie, które, abstrahując od rozsądności pomysłu, można by pokonać w japonkach, a są i takie, które nawet w dobrych butach będą wymagające. Nie bez znaczenia są też warunki klimatyczne – wyruszając w środku dnia, wilgotność i temperatura panująca w dżungli, mogą uczynić każdy szlak wymagającym 😉

Droga przez dżunglę, Bako National Park, Borneo, Malezja

Co zabrać ze sobą

Dobre buty to podstawa. Najlepiej sprawdzą się nieprzemakalne buty trekkingowe, ale wygodne adidasy też robią robotę i w naszym wypadku spokojnie wystarczyły.

W Bako National Park nie trzeba specjalnie obawiać się pijawek, dzięki czemu nie ma wielkich restrykcji odnośnie stroju. Wiadomo – długi rękaw oraz nogawki chronią przed komarami i innymi insektami, a także pomagają uniknąć zadrapań przedzierając się przez dżunglę. Nie są jednak niezbędne. Warto natomiast solidnie opryskać się środkami odstraszającymi owady.

Na szlak nie ruszajcie bez zapasu wody. Warunki panujące w dżungli są bardzo specyficzne – panuje duża wilgotność, a przebijające się przez drzewa słońce potęguje uczucie gorąca. Przez 2h trekkingu potrzebowaliśmy 2l wody.

Spacer po plaży, Bako National Park, Borneo, Malezja

Dzikie zwierzęta

Jedną z pierwszych rzeczy, jaką zobaczycie w Bako National Park, jest znak ostrzegający, żeby w każdej chwili być gotowym na atak dzikiego zwierzęcia. Znak ten nie powinien wywoływać strachu lecz przypomnieć o konieczności zachowania ostrożności.

Ostrzeżenie o dzikich zwierzętach, Bako National Park, Borneo, Malezja

Dżungla to dom dzikich zwierząt. Każdy, kto tam wchodzi, jest gościem w ich naturalnym środowisku i musi dostosować się do panujących tam reguł. To idealne miejsce żeby obserwować, jak żyją na codzień, a nie je oswajać, karmić, czy niepokoić w inny sposób. Atakowanie ludzi nie jest celem życiowym większości zwierzaków – one same unikają kontaktu z człowiekiem i nie należy tego na siłę zmieniać, również dla własnego bezpieczeństwa. Pozwólmy dzikiej przyrodzie pozostać dziką.

W Bako National Park obowiązuje zakaz kąpieli w morzu ze względu na żyjące tam krokodyle słonowodne. Ze wszystkich dziko żyjących zwierzaków, to właśnie na nie trzeba przede wszystkim uważać, bo mogą być realnym zagrożeniem dla zdrowia i życia.

Jakie zwierzęta można spotkać

Przez jedną dobę spędzoną w Bako National Park, w dziennym świetle udało nam się spotkać Nosacze Sundajskie, Langury, Makaki (jakby inaczej), jaszczurki (w tym jedną wielkości małego krokodyla), węże (w tym zielony grzechotnik), pająki i brodate świnki, które kręcą się bardzo blisko ludzi, całymi dniami grzebią ryjkami w ziemi i mają w sobie tyle uroku, że oh 😀

Z całej tej ekipy najbardziej trzeba uważać na… Makaki! To tacy lokalni terroryści – małpy kradną jedzenie i wszystko, co z jedzeniem im się kojarzy (np. plastikowe siatki). Potrafią też atakować ludzi, żeby dostać to, co sobie upatrzyły. Z Makakami nie należy nawiązywać kontaktu wzrokowego, ani… uśmiechać się do nich! Pokazywanie zębów w jakiejkolwiek formie, może zostać przez nie odebrane jako przejaw agresji.

Brodata świnka, Bako National Park, Borneo, Malezja
Brodate świnki, Bako National Park, Borneo, Malezja

Nocny spacer po dżungli

Dobrym powodem zostania na noc w Bako National Park jest możliwość wzięcia udziału w nocnym spacerze po dżungli. Bardzo czekaliśmy na ten moment. Dżungla nocą różni się od tej w dzień. Można obserwować zwierzęta, które za dnia żyją w ukryciu, a wychodzą dopiero pod osłoną nocy. Oczywiście, do dżungli nie wyrusza się samemu, lecz całą grupą, w której skład wchodzą również lokalni rangerzy, którzy dbają o bezpieczeństwo, opowiadają o dżungli oraz pomagają dostrzec zwierzęta, których wypatrzenie dla turysty jest trudnym zadaniem. Koszt wzięcia udziału w spacerze to 10 MYR za osobę.

Zachód słońca na plaży, Bako National Park, Borneo, Malezja

Czego się spodziewać po nocnym trekkingu w dżungli

Przede wszystkim – nocny spacer po dżungli to nic ekstremalnego. Trochę szkoda 😉 Względy bezpieczeństwa jednak wygrywają. Jungle night walk to zwykły spacer, którego większa część odbywa się na specjalnie wybudowanej, drewnianej ścieżce, ulokowanej pół metra nad ziemią. Trasa jest bardzo prosta, a sam spacer trwa niecałe 2 godziny i jest unikalną okazją doświadczenia dżungli po zmroku. Choć obserwowanie zwierzaków jest fascynujące, to nam obojgu najbardziej w pamięć zapadł moment, w którym wszyscy mieli zgasić latarki. Doświadczyliśmy całkowitej ciemności, wsłuchując się przy tym w odgłosy życia nocnej dżungli.

Co się przyda na nocnym spacerze, a co nie

Latarka miejscami może być przydatna do oświetlania drogi pod nogami. Nie potrzeba nic specjalnego – wystarczy ta w smartfonie. Każdy ranger ma swoją, mocną latarkę i oświetla zarówno drogę, jak i miejsca, o których właśnie opowiada. Zasadniczo – im mniej źródeł światła, tym lepiej. Zarówno dla własnego doświadczania dżungli, jak i dla jej mieszkańców. Nie ma nic gorszego, niż dumnie kroczący sztucznie przygotowanym “drewnianym chodnikiem” turysta z “czołówką”, czujący się niczym eksplorujący nieznane Indiana Jones, stający pół metra przed twarzą i świecący wszystkim po oczach.

Strój wieczorowy do dżungli nie różni się specjalnie od tego “na dzień”. Mocniej zalecane są jednak długie nogawki spodni. Teoretycznie, długi rękaw też jest wymogiem wzięcia udziału w spacerze, ale w rzeczywistości jest to kwestia własnego wyboru. O ile ma się coś z długim rękawem 😂 Mimo niskiego poziomu trudności trasy, japonki to nie jest najlepszy wybór na spacer po dżungli. Mrówki tylko na to czekają 😉 Poza nimi znajdzie się jeszcze kilka żyjątek, które mogą szybko sprawić, że pożałujecie takiego wyboru obuwia.

Repelenty to “must” przed nocnym wejściem do dżungli, o ile nie chcecie być zjedzeni przez komary. Patrząc na zagrożenie dengą w Malezji – nie chcecie 😉

Jakie zwierzęta można spotkać w nocy

Podczas nocnego spaceru widzieliśmy dwa dość rzadkie okazy, w postaci latającego Lemura i Mouse Deer (najmniejszy na świecie przedstawiciel zwierząt kopytnych). Poza nimi mijaliśmy 3 cm mrówki (!!!), patyczaki, węże, żaby, pająki i… grzybki fluorescencyjne, choć to akurat nie zwierzęta 😉

Nocleg w Bako National Park

Spędzenie nocy w Bako National Park, to jedyny sposób na wzięcie udziału w nocnym spacerze po dżungli. Opcji noclegowych jest kilka, a rezerwacja możliwa jest tylko za pośrednictwem oficjalnej strony rządowej. Płatność odbywa się online, przy pomocy karty płatniczej. Liczba miejsc noclegowych jest mocno ograniczona, więc (zwłaszcza w sezonie) lepiej rezerwować z wyprzedzeniem.

Koszty zależne są od standardu noclegu. Można spędzić noc już od 5 MYR we własnym namiocie na polu campingowym czy w łóżku w wieloosobowym pokoju hostelowym (15 MYR), aż po wynajęcie całego domku, gdzie najdroższa opcja kosztuje 225 MYR.

W naszym przypadku rezerwacja z wyprzedzeniem nie bardzo wchodziła w grę, więc musieliśmy brać to, co było. Tym sposobem zdecydowaliśmy się na wynajem pokoju w domku Forest Lodge Type 4, co kosztowało nas 150 MYR za noc. Pokój miał swoją łazienkę i niezależne wejście, więc to w zasadzie małe mieszkanie.

Mimo wysokich (jak na Malezję) cen, standard domków jest dość podstawowy. Są one też mocno zniszczone. Z kranów leci brązowa woda, więc mycie zębów tylko wodą z butelki. Podczas rezerwacji dobrze jest przeczytać, co oferuje dany nocleg, bo tylko w niektórych znajdziecie ręczniki czy koce (a w zasadzie też ręczniki, tylko większe i bardziej zniszczone). Nie jesteśmy pewni, co do pościeli – w naszym domku była. Kosmetyki oczywiście trzeba mieć własne.

I raz jeszcze ostrzeżenie o Makakach 😀 Zanim otworzycie drzwi do domu na szerokość, rzućcie okiem czy nie czają się, żeby skorzystać z okazji i wpaść na małą rewizję.

Forest Lodge Type 4, Bako National Park, Borneo, Malezja

Powrót z Bako Terminal do Kuching

Droga powrotna do Kuching nie jest już tak prosta, jak dojechanie do Bako Terminal. Ze względu na jego malownicze położenie pośrodku niczego, ciężko jest tam złapać Graba. Początkowo, aplikacja pokazywała nam cenę 24 MYR, jednak finalnie nie znalazła żadnego kierowcy. Gdy wreszcie Grab pojawił się na radarze, cena skoczyła do 50 MYR.

Ostatecznie, wróciliśmy za 5 MYR czerwonym autobusem nr 1, który jeździ co godzinę. Ponoć nie zawsze można na niego liczyć, ale nam nie dość, że przyjechał, to nawet punktualnie 😉 Ciężko tu mówić o czymś takim jak przystanek – autobus na dłużej zatrzymuje się mniej więcej tutaj (1.663316, 110.432173).

Tym sposobem, po około godzinnej podróży, wróciliśmy do Kuching. Nie było nas tam tydzień, ale czuliśmy się, jakbyśmy wracali do domu 🙂

Grzesiek Boczar

Człowiek od zadań wszelakich i mózg projektu. Na co dzień dużo pisze - zaczynając od kodu (jak na programistę przystało), przez artykuły na bloga po treści do social mediów. Zdjęcia i filmy to też jego działka. Człowiek od researchu i planowania. Lubi rzucać się na głęboką wodę w tematy, których nie zna i zawsze zmierza do tego, żeby stać się w nich specjalistą.

All stories by:Grzesiek Boczar
2 komentarze
  • Ależ widoki cudowne. A te świnki? Od razu pomyślałem o Pumbie z Króla Lwa 😉

    • Grzesiek Boczar 6 maja 2019 at 15:04

      Widoki i spokój były tam cudne 🙂 Świnki natomiast, faktycznie, równie leniwe i pocieszne co Pumba 😀 BTW Ania to wielka fanka Króla Lwa 😀

Comments are closed.

Grzesiek Boczar

Człowiek od zadań wszelakich i mózg projektu. Na co dzień dużo pisze - zaczynając od kodu (jak na programistę przystało), przez artykuły na bloga po treści do social mediów. Zdjęcia i filmy to też jego działka. Człowiek od researchu i planowania. Lubi rzucać się na głęboką wodę w tematy, których nie zna i zawsze zmierza do tego, żeby stać się w nich specjalistą.

All stories by:Grzesiek Boczar