Jak zwykle, to zależy 😉 Głównie zależy od tego, co chcecie zobaczyć, gdzie chcecie mieszkać, co chcecie jeść. Dziś opowiem Wam jak dokładnie rozkładały się nasze koszty podczas wycieczki do Aten, co da Wam punkt odniesienia przy planowaniu Waszej wyprawy.
Koszty w Polsce
Koszty w kraju jakie ponieśliśmy związane były z dotarciem. Jest ono oddalone od naszego mieszkania o około 100 km. Z Krakowa (w którym mieszkamy) do Katowic (z których wylatywaliśmy) jeżdżą busy, jednak koszt przejazdu nimi w jedną stronę, to około 40 zł za osobę. W naszym przypadku dałoby to około 160 zł. Szybko przeliczyliśmy, że bardziej opłaca nam się dostać na lotnisko własnym samochodem, bowiem koszt paliwa oraz koszt parkingu na 4 dni wyniósł łącznie nieco ponad 90 zł. Nie da się ukryć, że dodatkowo było to dla nas wygodniejsze rozwiązanie.
Transport
Pisząc o transporcie, mam tu na myśli wszystko od momentu wejścia na lotnisko w Katowicach, do momentu powrotu na nie.
Główny koszt w tej kategorii to bilety lotnicze. Oprócz samego przelotu, zdecydowaliśmy się na dokupienie dodatkowej opcji, jaką jest pierwszeństwo wejścia na pokład. Po pierwsze, gwarantowało nam ono możliwość wzięcia dodatkowej sztuki małego bagażu. Po drugie, zapewniało, że nasze bagaże nie trafią do luku bagażowego, co było dla nas istotne z uwagi na sprzęt, z którym podróżowaliśmy 😉
Realnie, kolejny raz nie zapłaciliśmy za bilety, tylko skorzystaliśmy, ze zgromadzonych przez ostatnie pół roku, punktów lojalnościowych linii lotniczej WizzAir. Szerzej, o punktach i wymianie ich na bilety lotnicze, już pisaliśmy.
Druga pozycja w tej kategorii, to bilety uprawniające nas do przejazdu ateńską komunikacją publiczną. Zdecydowaliśmy się na trzydobowe bilety, które pozwalały nam na swobodne poruszanie się po mieście oraz jednokrotny przejazd metrem na trasie lotnisko -> centrum miasta i z powrotem. Koszt takiego biletu to 22 € za osobę. Patrząc na to, że lotnisko ateńskie jest dość mocno oddalone od centrum miasta (około 40 minut jazdy metrem) i metro na tej trasie ma specjalną cenę biletu (10 €), to opcja, na którą się zdecydowaliśmy, była zdecydowanie najbardziej korzystna 😉
Nocleg
Bardzo zależało nam na znalezieniu noclegu w centrum miasta, blisko głównych atrakcji turystycznych. Wiedzieliśmy, że plan podróży mamy bardzo napięty, dlatego nie chcieliśmy tracić czasu na zbędne przemieszczanie się. Niestety, bilety lotnicze kupiliśmy niespełna miesiąc przed wylotem, przez co za poszukiwania taniego noclegu wzięliśmy się dość późno. Stanowczo nie był to czynnik ułatwiający jego znalezienie 😉
Noc w najtańszym hotelu, w wybranej przez nas lokalizacji, kosztowała 300 zł. Co prawda dostaliśmy kod rabatowy od Booking na 200 zł, jednak mimo wszystko 700 zł, to cały czas była dla nas dość wysoka kwota.
Na szczęście, tam gdzie Booking nie może, tam AirBnb pośle ;P I tak oto Grzesiek (mój research Master <3 ) znalazł nam przytulną piwnicę. Jak się później okazało, nasza piwniczka mieściła się w budynku zaraz obok hotelu, w którym mieliśmy pierwotnie mieszkać. Różnic było kilka. Po pierwsze, nie mieliśmy w cenie śniadania, ale to ostatecznie było dla nas plusem. Druga sprawa, już nieco gorsza, to panująca w piwnicy wilgoć. Na szczęście w mieszkaniu był pochłaniacz wilgoci, trzeba było jedynie pamiętać, aby dwa razy dziennie opróżniać zbiornik z wodą, bo ten dość szybko się zapełniał 😉 I wreszcie trzecia kwestia, dla nas najgorsza – brak dziennego światła. Nawet gdy rano było już jasno, nasze mózgi się buntowały, bo dla nich nadal był środek nocy.
Wspomniałam o kodzie rabatowym z Booking. W przypadku AirBnb też mogliśmy skorzystać z rabatu. Mniejszego, ale zawsze 😉 Rabat pochodził z polecenia. Jakiś czas temu Grzesiek zrealizował swoją pierwszą podróż z mojego linka polecającego. Dzięki temu dostał rabat. Zniżka naliczana jest także dla osoby polecającej i można ją odebrać przy najbliższej podróży. Tym sposobem zaoszczędziliśmy dodatkowe 50 zł. Jeżeli również chcecie otrzymać zniżkę, dla osoby odbywającej pierwszą podróż rabat jest dwukrotnie wyższy, skorzystajcie z mojego polecenia.
Przechowalnia bagażu
To nie był konieczny koszt. Zazwyczaj z takiej opcji można skorzystać za darmo w hotelu. Tu jednak mówimy o noclegu w mieszkaniu, w którym przed nami ktoś mieszkał. Znaleźliśmy więc niedaleko nas przechowalnie bagażu i postanowiliśmy zapłacić dodatkowe 35 zł, aby bez zbędnego obciążenia wykorzystać czas, jaki mieliśmy od przylotu do momentu zameldowania.
Jedzenie
Zdecydowanie to był jeden z tych wyjazdów, na których jedliśmy bardzo dużo na mieście. Trudno było się oprzeć wszystkim pychotkom, czającym się na ulicy. I tak, dosłownie na ulicy, bo street food w Atenach jest świetny i my bardzo mocno korzystaliśmy z jego dobrodziejstw. Raz jedliśmy wrapy za 3 €, innym razem jogurt grecki (również za 3 €), a jeszcze innym pięknie patrzyła na nas bougatsa, więc kolejne 2 € zaśpiewało nam „time to say goodbye”. Ponieważ podróżowaliśmy w dwójkę, to te ceny trzeba było przemnożyć razy dwa. I tak przez te kilka dni wyparowało nam z portfela ok. 80 €. Ale warto było!
Prawdę mówiąc, spodziewaliśmy się, że tak to będzie wyglądało, bo liczba pinezek gastro na naszej mapie Aten była dość pokaźna. Między innymi dlatego zależało nam na redukcji ceny noclegu. Natomiast Wy macie tu świetne pole do popisu, jeśli chcielibyście zorganizować jeszcze tańszy wyjazd.
Atrakcje turystyczne
Mieliśmy szczęście, że udało nam się złapać tanie loty akurat w takim terminie, bowiem 28 października, czyli w dzień naszego przylotu, Grecy obchodzą święto narodowe (Ohi Day). Z tej okazji wstęp do wielu ateńskich atrakcji jest darmowy. W ten sposób, za darmo zwiedziliśmy najbardziej popularny zabytek w Atenach, czyli Akropol oraz Świątynię Zeusa Olimpijskiego. Zapłaciliśmy jedynie za wstęp na Stadion Panatenajski, bo on nie oferował darmowego wejścia. Na więcej turystycznych atrakcji i tak nie mieliśmy zaplanowanego czasu.
Mamy dla Was dobrą wiadomość. Darmowy wstęp do niektórych, popularnych atrakcji Aten (w tym Akropolu) jest nie tylko 28 października. Na taki miły prezent możecie liczyć także 6 marca, 18 kwietnia, 18 maja, w ostatni weekend września oraz w każdą pierwszą niedzielę w okresie od listopada do marca. Ponadto czas pomiędzy listopadem a marcem, uznawany jest za okres pozasezonowy i w tym czasie wejściówki w wiele miejsc (w tym Akropol) są o 50% tańsze.
Śmiało można powiedzieć, że Ateny są dobrym miejscem na tani i ciepły city break, gdy w Polsce zimna jesień zaczyna się rozpychać łokciami. A jakie Wy możecie polecić miejsce, na kilkudniowe ogrzanie się, gdy w kraju robi się chłodniej?
Chciałabym zobaczyć Ateny, ale bardziej przejazdem, niż jako główny punkt wycieczki. Kocham Grecję wyspiarską a o kontynentalnej nasłuchałam się takich rzeczy, że nie chcę zburzyć tej miłości w mojej głowie. Bardzo fajne jest to interaktywne podsumowanie kosztów – rzeczywiście łatwiej zaplanować wakacyjne wydatki jak widzi się konkretnie ile co kosztuje. 🙂