fbpx

Samochodem po Bałkanach – jak się przygotować

Samochodem po Bałkanach

Samochodem po Bałkanach – jak się przygotować

1920 1080 Grzesiek Boczar

O bałkańskich drogach i kierowcach powstało wiele mitów, nadszedł więc czas się z nimi rozprawić. W tym artykule chcę Wam pokazać, jak najlepiej przygotować się do road tripu, jakie dokumenty oraz wyposażenie samochodu będzie potrzebne, na co należy uważać oraz, spoiler alert, że nie należy się nadmiernie bać poruszania po bałkańskich drogach 😉

Bałkany samochodem

Na Półwysep Bałkański można dostać się na wiele sposobów, zaczynając od wygodnego, krótkiego lotu samolotem, kończąc na podróży stopem lub rowerem. Który środek transportu jest najlepszy? Wiele zależy od kontekstu podróży. Na krótki urlop z zamiarem głównie plażowania, najwygodniejszy wydaje się samolot. Jeśli chcecie przede wszystkim poznać ludzi, nic nie przebije autostopu. Jeżeli jednak planujecie dużo się przemieszczać, zwiedzać bardziej niedostępne miejsca lub zmieścić jak najwięcej, w jak najkrótszym czasie, samochód będzie idealny.

Co ułatwi życie kierowcy…

Zanim opowiem Wam, czym jeździliśmy, zacznę od spostrzeżeń post factum, co mogłoby się dobrze sprawdzić w takiej trasie. Od razu zaznaczam – wypisane tu parametry i udogodnienia w żadnym wypadku NIE są niezbędne, co też za chwilę udowodnię 😉 Ten zbiór jest tylko pobożnym życzeniem, listą rzeczy, które ułatwiłyby poruszanie się po drogach. Do jeżdżenia po Bałkanach samochodem potrzebny jest… po prostu samochód i tyle 😉 Ale do rzeczy.

Na wszelkich podjazdach, których stanowczo nie brakuje, przyda się nieco więcej mocy. Tym bardziej, że wiele z dróg nie daje możliwości rozpędzenia się przed wzniesieniem – często wręcz trzeba wyhamowywać prawie do zera, ze względu na nawrotki, które towarzyszą nam na każdym kroku podczas wspinania się drogami ku górze. Automatyczna skrzynia biegów też dobrze by się tu sprawdziła i uchroniła przed ciągłym redukowaniem biegów przy podjazdach.

Przełęcz Llogara, Albania

O stanie dróg opowiem Wam więcej w dalszej części artykułu, bo różnice między krajami potrafią być znaczące. Niemniej jednak, jeśli chcecie przejechać całe Bałkany bez zastanawiania się “czy jeśli tam wjadę, to stamtąd wyjadę”, napęd na cztery koła wiele ułatwi. Podobnie jak podwyższone zawieszenie oraz mocne opony o wyższym profilu – przy dziurawych, kamienistych (lub miejscami raczej skalistych) drogach to +10 do pewności siebie.

Ostatnim smaczkiem, o którym nigdy przed tą podróżą nie myślałem, jest układ doświetlania zakrętów/reflektory skrętne. Wystarczyła jedna noc, podczas której, w kompletnych ciemnościach, wyjeżdżaliśmy pełnymi nawrotek drogami ponad miasto Kruja w środkowej Albanii. Na drodze, miejscami leżały fragmenty skał, które spadły z urwiska, a przy ostrych zakrętach nie było widać, co na nas czeka dalej. W zastanych warunkach można sobie oczywiście radzić w inny sposób – doświetlanie drogi latarką przez okno też zda egzamin 😉

… a czym pojechaliśmy

Nasza podróż wpisywała się bardzo dokładnie w ostatni punkt ze wstępu, przez co wątpliwości nie było nawet przez chwilę – stawiamy na własne “cztery kółka” 🙂 Auto miało być naszym pojazdem, tymczasowym hotelem i przechowalnią bagażu w jednym.

Samochód, który woził nas przez 5160 km dróg, głownie bałkańskich, to Citroen C3 2018. Jest to typowe auto miejskie, z prześwitem 134 mm, oponami 205/55 i nieporażającą mocą silnika, wynoszącą 82 KM. Co więc mieliśmy z wyżej wymienionych udogodnień? Otóż nic 🙂

Jezioro Żywieckie, Polska

Kilka razy niewiele brakło do zakopania się w błocie (na samym końcu dziurawej, serbskiej drogi, której pokonanie 11 km zajęło nam grubo ponad godzinę) lub w piasku (gdy albańska, polna dróżka nagle zaczęła bardziej przypominać Saharę). O “razach”, w których mieliśmy obawy czy zawieszenie nie jest zbyt niskie na zastane warunki, nie będę wspominał 😉 My przeżyliśmy, samochód także przeżył, mimo wjeżdżania nim w różne, dziwne miejsca. Podchodząc mniej liberalnie niż my do wyboru trasy i pomijając te mocniej schowane miejsca, myślę że dałoby się podobnych sytuacji uniknąć.

Jak przygotować samochód

Do bezpiecznego i zgodnego z prawem poruszania się po drogach, potrzebne jest określone wyposażenie samochodu oraz dokumenty. Co trzeba mieć ze sobą, żeby nie narażać się na niepotrzebne konsekwencje? Niestety, nie jest to aż tak oczywiste.

Na Bałkanach nie brakuje absurdów i trzeba się liczyć z sytuacjami, w których dokumenty prawnie wymagane będą zbędne, a posiadania opcjonalnych, ktoś będzie od Was oczekiwał. Nie chce wchodzić w temat przyczyn występowania takich sytuacji. W tym miejscu skupię się na tym, jak najprościej ich unikać.

Dalsze informacje o dokumentach i wyposażeniu obejmują przejazd przez wszystkie 10 krajów, które mieliśmy na swojej drodze. Nie skupiam się tu na pojedynczych krajach – zabierając to, co opisane poniżej, spełnicie warunki każdego z mijanych państw. Jeśli będziecie chcieli więcej informacji o poszczególnych krajach, dajcie znać. Więcej na temat samej trasy pisaliśmy w artykule o organizacji bałkańskiego road tripu.

Dokumenty

Większość krajów na Bałkanach nie wchodzi w skład Unii Europejskiej ani strefy Schengen, co daje się odczuć stojąc w kolejkach na granicach. Niesie to za sobą również dodatkowe wymagania związane z dokumentami, jakie kierowca powinien mieć przy sobie.

Oto komplet dokumentów, który powinien uchronić Was przed ewentualnymi nieprzyjemnościami:

  • Dowód osobisty
  • Paszport
  • Prawo jazdy (polskie)
  • Międzynarodowe prawo jazdy (wg Konwencji Wiedeńskiej)
  • Dowód rejestracyjny
  • OC
  • Zielona karta
  • Dodatkowe ubezpieczenie (na terenie Kosowa)
  • Upoważnienie od właściciela pojazdu

Myślę, że przyda się tu krótkie wyjaśnienie.

Międzynarodowe prawo jazdy

W teorii, międzynarodowe prawo jazdy nie jest niezbędne w żadnym z tych krajów, jadnak posiadanie go choćby w Bośni i Hercegowinie, jest oficjalnie zalecane przez nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Upoważnienie do użytkowania pojazdu

Upoważnienie od właściciela pojazdu jest potrzebne, oczywiście, tylko w sytuacji, gdy właściciela nie będzie “na pokładzie”. Dotyczy to więc samochodów leasingowanych lub pożyczonych.

Jeżeli korzystacie z samochodu w ramach leasingu, należy zwrócić się z wnioskiem do leasingodawcy o wydanie odpowiedniego zaświadczenia. Czasem jest ono darmowe, czasem nie – to zależy od firmy.

Jadąc czyimś prywatnym samochodem, wystarczy spisać upoważnienie w języku angielskim, a następnie poświadczyć je notarialnie. Ten ostatni krok może nie być konieczny (mało kto sprawdza wnikliwie podobne dokumenty), ale część krajów prawnie wymaga poświadczenia notarialnego, więc rezygnując z niego świadomie, trzeba liczyć się z ewentualnymi konsekwencjami.

Jest jedna alternatywa, która nie wymaga poświadczenia notarialnego. Można ubiegać się w Polskim Związku Motorowym o wydanie upoważnienia dla kierowców wyjeżdżających poza granicę pożyczonym pojazdem. Osobiście nie polecam tego rozwiązania. Pozwolenie jest wydawane jedynie czasowo, a jego koszty są dużo wyższe, niż poświadczenie bezterminowego upoważnienia przez notariusza.

Specyfika Kosowa

Kosowo, ze względu na swoją nieustabilizowaną jeszcze sytuację polityczną, rządzi się swoimi prawami. Jest to jedyny kraj na trasie, do którego nie można wjechać na podstawie polskiego dowodu osobistego – potrzebny jest paszport. Dodatkowo, w Kosowie nie obowiązuje polskie OC ani Zielona karta. Należy o tym pamiętać i wykupić na granicy odpowiednie ubezpieczenie. Najtańszy wariant, obowiązujący przez 15 dni, to koszt 15 €.

Ubezpieczenie komunikacyjne w Kosowie

Wyposażenie pojazdu

Co z wyposażeniem pojazdu? W teorii, Konwencja Wiedeńska chroni przed koniecznością dopasowania się do wymogów krajów, które ją podpisały. Wystarczy, że dodatkowe wyposażenie samochodu będzie zgodne ze standardami kraju, w którym pojazd jest zarejestrowany.

W realnym świecie okazuje się jednak, że zdarzają się próby naginania przepisów podczas kontroli drogowych. Niby zawsze można się wybronić w sądzie, ale… czy warto? O wiele prościej zadbać, aby na wyposażeniu samochodu znalazły się wszystkie potrzebne dodatki. Tym bardziej, że mają one służyć naszemu bezpieczeństwu.

Te rzeczy powinniście mieć w samochodzie:

  • apteczka (zgodna z normą unijną DIN 13164)
  • gaśnica
  • kamizelki odblaskowe (dla każdego pasażera)
  • koło zapasowe
  • lina holownicza
  • trójkąt ostrzegawczy
  • żarówki i bezpieczniki (zapasowe)

Poruszanie się po drogach

Stan dróg na Bałkanach jest jednym z głównych powodów, przez który ludzie obawiają się tego rejonu. Nawet od Was docierają do nas takie głosy. Czy rzeczywiście jest się czego obawiać? Moim zdaniem – nie.

Chwila. Przecież dopiero co pisałem o zakopywaniu się w piasku i “urywaniu podwozia”, hmm? Tylko wiecie, w Polsce też da się do tego doprowadzić. Rzecz w tym, że po naszym rodzimym kraju zwykle poruszamy się drogami głównymi lub przynajmniej asfaltowymi, abstrahując już od ich jakości. Rzadko kiedy zapuszczamy się w trasę przez pola usypanymi, wiejskimi drogami, rozjechanymi przez traktory. Po prostu nie ma ku temu powodów. Jadąc jednak do innego kraju, nastawiając się na jego eksplorację i oglądanie pięknych, trudno dostępnych miejsc, sami wytyczamy sobie takie ścieżki.

Bardziej niż specjalny samochód, przyda się rozsądek i mierzenie siły na zamiary. Nie sposób nie wspomnieć tu również o stylu jazdy lokalnych kierowców, który potrafi mieć mocny wpływ na poczucie bezpieczeństwa na drodze. Zobaczcie, z czym możecie się spotkać na drogach w poszczególnych krajach (w wielkim skrócie).

Krótka charakterystyka poszczególnych krajów

Na wstępie ważna uwaga. To są jedynie nasze doświadczenia i spostrzeżenia, jakie wywieźliśmy z Bałkanów. Każdy z Was mógł/może mieć więcej lub mniej szczęścia i trafić na inne sytuacje, drogi czy kierowców. Chcemy Wam pokazać, z czym my się spotkaliśmy ale nie bierzcie tego zbyt dosłownie 🙂

Albania

Gdyby wybierać kraj największych absurdów i kontrastów, spośród bałkańskiego zestawu, bez wątpienia byłaby to Albania. To, co dzieje się na albańskich drogach zasługuje na osobny artykuł i taki z pewnością powstanie. Na razie zrobię Wam tylko małe wprowadzenie w klimat albańskiego ruchu drogowego.

Znajdziecie tam zarówno autostrady, jak i górskie drogi, gdzie bez 4×4 lepiej się nie zapuszczać, a w zimie bezwzględnie wymagane są łańcuchy na koła. Spotkacie policjantów, którzy w pięciu kierują ruchem na długiej prostej. Zobaczycie również, że droga gruntowa też może być główną drogą, autostrada może mieć zwykłe skrzyżowanie z lewoskrętem, a jej poboczem spacerować będą psy lub krowy.

W Albanii trzeba liczyć się z tym, że dojazd do wielu ciekawych miejsc, będzie trudny. Trasa wzdłuż wybrzeża wiąże się z przejazdem przez przełęcz Llogara, gdzie droga wznosi się aż do chmur (serio!). Dojazd do Blue Eye to dziurawa, gruntowa dróżka, która stanowczo nie jest stworzona dla samochodów z niskim zawieszeniem.

Przełęcz Llogara, Albania

Nie można bezgranicznie ufać nawigacji, bo miejscami nie daje rady. Jeśli jakaś droga już na starcie wydaje się Wam podejrzana, wycofajcie się i znajdźcie inną, bo możecie dotrzeć do miejsca, gdzie nawrócenie nie będzie już wykonalne.

Policja nie jest uciążliwa dla turystów. Z naszych obserwacji wynika, że raczej nie zatrzymują obcokrajowców, chyba że naprawdę kierowca nie zostawi im wyboru. Nie spotkaliśmy funkcjonariuszy z zaawansowanymi przyrządami pomiarowymi – zwykle oceniali prędkość “na oko”. W zasadzie policja w Albanii częściej kierowała ruchem niż “polowała” na kierowców.

Skoro już o kierowcach mowa, Albania była jedynym z krajów, w którym na drogach czuliśmy się jak w europejskich Indiach. Na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych ujęto to bardziej dyplomatycznie, pisząc że “stosunek miejscowych kierowców do zasad ruchu i przepisów bywa niefrasobliwy”. Albańczycy jeżdżą szybko i agresywnie, wyprzedzanie jest ich sportem narodowym i uprawiają go bez względu na rodzaj nawierzchni i warunki, a przepisy mówiące o pierwszeństwie zdają się być postawione na głowie, co daje się odczuć choćby na rondach. Inna sprawa, że do tego stylu jazdy można się szybko przyzwyczaić i czasem jest on bardziej przewidywalny, niż przy poruszaniu się po polskich drogach.

Bośnia i Hercegowina

Sieć dróg w Bośni i Hercegowinie, jak i w dużej części Bałkanów, ciągle jest rozbudowywana. Można skorzystać z przyjemnej autostrady, której część przebiega koło Sarajewa ale jazda zwykłymi drogami krajowymi również była całkiem bezproblemowa. Wzmożonej uwagi wymagają przejazdy przez wydrążone w górach tunele, które często nie są w ogóle oświetlone.

Jedyne, na co trzeba uważać w sposób szczególny to postoje przy drogach. Dla własnego bezpieczeństwa lepiej nie zapuszczać się wgłąb lasów czy dzikich pól znajdujących się w okolicy, a już kategorycznie nie należy tego robić, jeżeli zobaczycie czerwone tabliczki z napisem “PAZI MINE”. Bośnia i Hercegowina to nadal jeden z najbardziej zaminowanych krajów świata. Smutna pamiątka po wojnie na Bałkanach.

Nawigacja działa dość słabo, zwłaszcza Google Maps wypada blado, często nie pokazując dość dużych dróg. O wiele lepiej radzą tu sobie HERE WeGo oraz Maps.me.

Drogowe kontrole prędkości się zdarzały, ale nie spotykaliśmy ich zbyt często. Styl jazdy lokalnych kierowców był odczuwalnie bardziej dynamiczny niż możemy być do tego przyzwyczajeni, ale ogólnie nie sprawiał problemów. Wyjątkiem było poruszanie się po Sarajewie, które wraz z szukaniem miejsc postojowych było dla nas dość trudne.

Chorwacja

Kraj z najlepszymi drogami w naszej bałkańskiej części trasy. Ma nieźle rozbudowaną sieć autostrad, na które jednak trzeba uważać, bo w weekendy niektóre lubią się korkować. Poza autostradami jakość dróg również trzymała poziom. Nawet podjazd pod szczyt Sveti Jure (najwyżej położona droga w Chorwacji) był przyzwoity, choć droga jest bardzo wąska i ciężko się tam mijać, zwłaszcza z autobusami wycieczkowymi.

Sveti Jure, Chorwacja

Poruszanie się drogami wzdłuż wybrzeża było przyjemnym doświadczeniem – styl jazdy kierowców był bardziej zachodni niż „bałkański”, co mogło być spowodowane bardzo dużą liczbą turystów w tych okolicach. Im dalej wgłąb lądu, tym dynamika jazdy się zwiększała. W Chorwacji nie brakuje też fotoradarów. Częściej natykaliśmy się na nie, niż na policyjne kontrole prędkości, choć i takie się zdarzały.

Czarnogóra

Na stan dróg w Czarnogórze, zwłaszcza na trasach turystycznych, ciężko nam narzekać. Bardziej problematyczne były korki, które regularnie tworzyły się w okolicach Zatoki Kotorskiej. Wtedy przyjeżdżała policja i próbowała je rozładować kierując ruchem

To w Czarnogórze spotkaliśmy najwięcej kontroli drogowych. Były one wzmożone na trasach uczęszczanych przez turystów oraz prowadzących od granicy kraju. Bardzo dobrze działał tu jednak system wzajemnego ostrzegania się kierowców przed policją, poprzez miganie światłami drogowymi. Styl jazdy kierowców różnił się w zależności od części kraju, ale chwilami bywał dość agresywny.

Grecja

Przemierzaliśmy jedynie drogi północnej Grecji, więc tylko o nich możemy powiedzieć coś więcej. Grecja, to dobre autostrady. Przekraczając granicę Albania -> Grecja (od strony Macedonii) chyba nie sposób uniknąć opłaty na pierwszej z bramek, poruszając się w stronę Ioanniny (a może znacie inną drogę, której my nie znaleźliśmy?). W dalszej części można zjechać z autostrady na drogę, która przebiega obok niej. Jej jakość jest również niezła, choć oczywiście jedzie się dużo wolniej niż autostradą. Wjeżdżając w góry, kierując się w stronę wąwozu Vikos, należy liczyć się ze wzniesieniami i wzrostem trudności drogi, choć nawierzchnia nadal była niezła.

To, co rzuciło nam się w oczy jadąc przez Grecję, to fotoradary. Dużo fotoradarów. W zamian za to, policji nie spotkaliśmy wcale, podobnie jak i szalonych kierowców. Jedna uwaga – nie dajcie się zwieść, że to Unia Europejska i w ogóle. Przydrożne, małe stacje benzynowe (poza ośrodkami miejskimi) oraz toalety były w znacznie gorszym stanie niż ich odpowiedniki, choćby w Albanii.

Kosowo

Przejechaliśmy tylko przez południową część Kosowa i było nieźle. Wjazd od strony Albanii odbywał się przez dobrej jakości, darmową autostradę. W dalszej części trasy, drogi przez góry były trochę dziurawe ale wszystkie asfaltowe. Trzeba na nich mocno uważać, ponieważ często nie mają barierek na zakrętach. Prawdopodobnie ma to ułatwić zjeżdżanie na pobocze i mijanie się pojazdów, lecz często tuż za poboczem znajduje się przepaść.

W południowej części Kosowa przebywa wielu Albańczyków, więc na drogach pojawia się albański styl jazdy. Nie jest jednak aż taki, jak w samej Albanii. Na naszej trasie nie spotkaliśmy żadnych kontroli drogowych ani fotoradarów.

Macedonia

Jako całokształt, Macedonia była dla nas dużym, pozytywnym zaskoczeniem – okazała się krajem bardziej rozwiniętym, niż się tego spodziewaliśmy. Wiedzieliśmy to również na drogach. Zwykłe drogi krajowe uzupełnione całkiem niezłą autostradą, pozwoliły nam dość sprawnie pokonywać nawet większe odległości. Nie mieliśmy jadnak okazji dotrzeć na wschód Macedonii, a tam sytuacja może się nieco różnić.

Styl jazdy kierowców nie odbiega znacząco od pozostałych krajów bałkańskich, natomiast policja była podczas naszej podróży zupełnie niezauważalna na drogach.

Serbia

Na sporo dróg nie najlepszej jakości natknęliśmy się właśnie w Serbii. Były one asfaltowe ale mocno podziurawione lub zniszczone. Nie jest to jednak żaden wyznacznik dla całego kraju, bo poruszaliśmy się tylko po południowo-zachodnich rejonach. Musieliśmy też uważać nie zwierzęta – bardzo dużo dzikich psów spacerowało po ulicach lub tuż obok nich. Niektóre drogi wiejskie zdawały się być przeznaczone bardziej dla traktorów i motocykli crossowych niż samochodów osobowych. Zazwyczaj jednak dało się nimi przejechać.

Wieś koło Uvac, Serbia

Styl jazdy kierowców jest zbliżony do pozostałych krajów bałkańskich. Policję widzieliśmy tylko jako uczestników ruchu – nie spotkaliśmy żadnej kontroli prędkości.

Słowacja

Przez Słowację przejechaliśmy bardzo sprawnie i przyjemnie autostradą, prowadzącą przez zachodnią część kraju (kierunek na Bratysławę). Do poruszania się tymi drogami, niezbędne jest wykupienie winiety (można to zrobić przez internet).

Należy pilnować prędkości, ponieważ policja lubi skrupulatnie przestrzegać ograniczeń, pojawiają się również fotoradary. Warto zwrócić uwagę na sposób montażu uchwytu na nawigację/telefon, jeśli z takiego korzystacie. Słowacka policja nie lubi, jeżeli zasłania on widoczność przez przednią szybę (no i w zasadzie mają rację), przez co zamontowanie go pod lusterkiem wstecznym nie jest wskazane.

Węgry

Przez rozbudowaną sieć autostrad, poruszało się nam po tamtejszych drogach całkiem wygodnie, choć bez nadkładania trasy ciężko jest całą drogę od Bratysławy do granicy z Chorwacją przejechać autostradą. Dużo tu jednak zależy od wybranego przejścia granicznego. Podobnie jak na Słowacji, aby korzystać z autostrad, należy wykupić przez internet winietę.

Jakość dróg poza autostradami na naszej trasie spadała odczuwalnie, natomiast liczba kontroli policyjnych i fotoradarów widocznie się zwiększa.

🆕 [NOWY WPIS] Samochodem po Bałkanach 🚘 Bałkańskie drogi nie cieszą się dobrą sławą, nawet w Polsce 🛣️ Czy słusznie? 🤔...

Opublikowany przez Takeyourway Piątek, 21 września 2018

Podsumowanie

Bałkańskie drogi potrafią być różne, kierowcy również. Żaden z tych czynników nie powinien jednak przekreślać Waszego wyjazdu. To piękny region z bardzo bogatą kulturą, historią i sympatycznymi ludźmi. Jeśli mimo wszystko nie czujecie się na siłach, żeby podróżować własnym samochodem, po prostu przeorganizujcie plany i wybierzcie inny środek transportu. Nie rezygnujcie tak łatwo z Bałkanów 😉

Planujesz podróż po Bałkanach? Ten artykuł jest częścią całej serii, poświęconej temu regionowi. O kolejnych bałkańskich wpisach będziemy informować na Facebooku.

Grzesiek Boczar

Człowiek od zadań wszelakich i mózg projektu. Na co dzień dużo pisze - zaczynając od kodu (jak na programistę przystało), przez artykuły na bloga po treści do social mediów. Zdjęcia i filmy to też jego działka. Człowiek od researchu i planowania. Lubi rzucać się na głęboką wodę w tematy, których nie zna i zawsze zmierza do tego, żeby stać się w nich specjalistą.

All stories by:Grzesiek Boczar
6 komentarzy
  • Wow, ale kompendium wiedzy! 🙂 Napracowałeś się i to bardzo, ale myślę, że teraz każdy, kto będzie myśleć o wycieczce samochodowej na Bałkany, prędzej czy później trafi na ten poradnik. No i dziękuję za odpowiedź na moje pytanie odnośnie samochodu o obniżonym zawieszeniu, już wiem, że to niekoniecznie najlepszy pomysł 😀 Już teraz czekam na więcej i kolejne posty, świetna robota 🙂

    • To jak bardzo masz obniżone zawieszenie? 😀 Poruszając się głównymi drogami, raczej nie sprawi to problemów. Choć Albańczycy na przykład nie przejmowali się takimi drobiazgami i jeździli nad Blue Eye samochodami z bardzo sportowym zawieszeniem, zahaczając o kamienie co kilka metrów 😛 Dzięki za dobre słowo! 🙂

      • Wg katalogu o 15mm, ale nawet nie wiem czy to sporo 😉 Do tego opony o płaskim profilu i zahaczyłem już zderzakiem o krawężnik, więc chyba to nie najlepszy pomysł na taką wycieczkę moim autem 😀 Ale strasznie kusi mnie ten bałkański auto trip od dłuższego czasu, a wasze posty nie pomagają odgonić myśli 😉

        • Emocje miałbyś gwarantowane 😀 Nie wiem, jak na Bałkanach z wypożyczeniem samochodu w jednym kraju i przejazdem do pozostałych. A może autostop? 😀 Podwoziliśmy w Czarnogórze dwóch chłopaków z Polski i bardzo sobie chwalili taki sposób podróżowania 😉

          • Trzeba by poszukać informacji o wypożyczeniach. Kto wie z tym stopem, chociaż nigdy nie próbowałem 😉 Koleżanka stopowała do Włoch na autostop race i bardzo sobie chwali. Ja chyba potrzebowałbym jakiejś dodatkowej odwagi i/lub motywacji 🙂

            • Jest jeszcze opcja podczepienia się pod gotową już wyprawę np. busikiem – spotkałem się z poszukiwaniami chętnych na Facebookowych grupach o Bałkanach. To już zależy, jak lubisz podróżować 😉

              Złapałem „mały” poślizg czasowy w odpowiedzi, mam nadzieję, że wybaczysz 😉

Comments are closed.

Grzesiek Boczar

Człowiek od zadań wszelakich i mózg projektu. Na co dzień dużo pisze - zaczynając od kodu (jak na programistę przystało), przez artykuły na bloga po treści do social mediów. Zdjęcia i filmy to też jego działka. Człowiek od researchu i planowania. Lubi rzucać się na głęboką wodę w tematy, których nie zna i zawsze zmierza do tego, żeby stać się w nich specjalistą.

All stories by:Grzesiek Boczar