Jeden z odcinków naszego road tripu po Australii wiódł wzdłuż wschodniego wybrzeża. Trasa przebiegała m.in. przez stan Nowa Południowa Walia (ang. New South Wales), zwany również NSW. Dziś opowiem Wam nieco o atrakcjach Nowej Południowej Walii, które warto odwiedzić. Większość z była bezpłatna.
Nie przedłużając, oto lista miejscówek, które naszym zdaniem warto odwiedzić w Nowej Południowej Walii. Miejsca te są posortowane w kolejności geograficznej – z północy na południe. Dokładnie tak, jak wiodła nasza trasa wynajmowanym campervanem przez Nową Południową Walię.
Byron Bay
Niedaleko za granicą stanów Queensland i Nowa Południowa Walia znajduje się Byron Bay. To piękne miasteczko o hipisowskich korzeniach i wspaniałych plażach. Jest również mekką surferów, którzy rozkochali się tutejszych falach. Byron Bay chwali się również posiadaniem najlepszych burgerów w całej Australii. To jednak nie wszystko. Oprócz powyższych, rejony Byron Bay zasłynęły z dwóch rodzajów działek – popularnej tu marihuany oraz drogich działek budowlanych.
Piękne plaże w Byron Bay mają jeden minus w postaci płatnych parkingów w okolicach. Nam udało się znaleźć miejscówkę przy drodze (po przeciwnej stronie ulicy, co plaża), gdzie było kilka bezpłatnych miejsc postojowych.
Cape Byron
Może i Cape Byron administracyjnie podchodzi po Byron Bay, ale zasługuje na własny akapit. Przylądek Byrona to najbardziej wysunięty na wschód punkt Australii. Odwiedziliśmy go o wschodzie słońca i tego dnia byliśmy wśród garstki osób, które w jako pierwsze w Australii oberwały rozpoczynający się dzień. Dodatkowej pikanterii nadawał fakt, że wschodzące słońce, które obserwowaliśmy, w Polsce dopiero niedawno zaszło.
Widoki były niesamowite. Jeśli zdjęcia Wam nie wystarczają, to zerknijcie do Michała, który był tam z nami i relację ze wschodu wrzucił na swój kanał na YouTube.
Jedną z atrakcji Cape Byron jest latarnia morska, jednak o tak wczesnej porze była zamknięta. W bardziej przystępnych godzinach można dostać się do środka.
Woolgoolga Beach Shipwreck
W połowie lutego 1893r. z Sydney wypłynął statek ochrzczony imieniem Buster. Niestety, ten trzymasztowiec nigdy nie dotarł do Nowej Zelandii, jak pierwotnie planowano. Rozbił się on w okolicach portu Woolgoolga oczekując na poprawę warunków pogodowych.
Wrak statku na plaży Woolgoolga do dziś stanowi smutną pamiątkę tamtych wydarzeń. Jego widoczność zależna jest jednak od pływów oceanu. Przez większość czasu wrak przykryty jest piaskiem, ale podobno po większych odpływach widać go lepiej.
The Clog Barn
W Coffs Harbour, oddalonym tysiące kilometrów od Europy, mieści się mała Holandia. Mała to słowo klucz. The Clog Barn swoją popularność zyskała głównie za sprawą makiety holdenerakiej wioski z płynącą rzeczką, kręcącymi się wiatrakami i jeżdżącymi pociągami. Ponadto kilka razy w ciągu dnia odbywają się tam pokazy produkcji chodaków.
Jeśli chcecie w The Clog Barn zostawić trochę dolarów, to możecie skorzystać z ich kawiarnii i spróbować holenderskich przysmaków. Inną możliwością jest wzięcie tam noclegu, co pozwoli Wam wykąpać się w basenie o kształcie chodaka.
My załapaliśmy się na dodatkową atrakcję. Jedna z wież na makiecie miasta była okupowana prze wygrzewającą się na słońcu, sporą jaszczurkę. Efekt niezamierzony przez twórców, ale holenderska Godzilla w australijskim wydaniu kupiła nas całkowicie 😉
Urunga Boardwalk
W niewielkim miasteczku Urunga w 1908 roku powstał specjalny pomost. Jego pierwotnym przeznaczeniem było ułatwienie dotarcia do wybrzeża nawigatorom statków. Trasa ta, zwłaszcza po obfitych deszczach, nie należała to najprostszych.
Dziś Urunga Boardwalk to przede wszystkim atrakcja turystyczna, która umożliwia obserwowanie jak dwie rzeki – Kalang i Bellinger – łączą się ze sobą i wpadają do oceanu. Na końcu pomostu znajduje się taras widokowy, z którego obserwować można między innymi delfiny oraz wędrujące wieloryby. Co prawda wielorybów nie udało nam się wypatrzyć, ale załapaliśmy się na kilka uroczo skaczących delfinów.
Urunga Boardwalk to jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie widzieliśmy w stanie Nowa Południowa Walia i w ogóle tej części kraju. Byliśmy na miejscu tuż po godzinie 8 więc poranne słońce dodatkowo tworzyło wyjątkowy klimat.
Rotary Lookout
Rzeki wpadające do oceanu naprawdę potrafią cieszyć oko. Nie inaczej jest z rzeką Nambucca, której ujście można podziwiać z Rotary Lookout. To jeden z najbardziej tropikalnie wyglądających punktów widokowych w zestawieniu. Błękitna woda i żółte sandbary wyglądały nieziemsko. Ponadto, jak to już z australijskimi platformami widokowymi bywa, jest dobrym miejscem na wypatrywanie delfinów, rekinów, a w czerwcu wielorybów.
Macleay Valley Bridge
Macleay Valley Bridge to taki ciekawy most, który choć jest najdłuższym mostem w Australii, to wcale nie prowadzi przez najszerszą rzekę w tym kraju. Ciągnie się przez 3 km, a rzeka pod nim jest stosunkowo wąska. Nie jest to jednak bezsensowny rozmach. Most prowadzi bowiem przez tereny zalewowe, które przed jego powstaniem potrafiły mocno utrudniać przejazd tą trasą.
Tacking Point Lighthouse (i okolice)
Zielone wzgórze, na nim fotogeniczna latarnia morska, a tuż obok piękna, dzika plaża. Nie wiem jak Was, ale nas taki opis zawsze zachęca. Okolica, w której znajduje się Tacking Point Lighthouse jest stworzona jak z powyższej definicji.
Jeśli mało Wam widoków z okolic latarni oraz leżenia na pobliskich plażach, znajdziecie też coś do bardziej aktywnego wypoczynku. Na dole, zaraz przy dzikiej plaży znajduje się rezerwat przez który biegnie trasa trekkingowa.
The Tanks
Opisanie czym jest The Tanks to lekkie wyzwanie, ale spróbujmy. Będę posiłkować się zdjęciami 😉 The Tanks to formacja skalna, oddzielająca wybrzeże od otwartego morza. Dzięki temu woda jest tam nie tylko cieplejsza, ale też pozbawiona fal. To sprawia, że The Tanks jest świetnym miejscem dla osób, które preferują nieco wyższe temperatury wody, chcą popływać w spokoju nie bojąc się prądów wstecznych lub pooglądać podwodny świat w masce do snorkelingu.
My na miejscu byliśmy rano i bardzo polecamy. Promienie porannego słońca robią robotę.
Shelly Beach
Pierwsza z trzech plaż, które załapały się do zestawienia. Aby znaleźć się na niej trzeba przejść leśną drogą kilkaset metrów od parkingu przy drodze głównej. To sprawia, że plaża oddalona jest od wszelkiego zgiełku i jakiejkolwiek cywilizacji, a osłona w postaci lasku potęguje uczucie izolacji. Przy takiej charakterystyce trudno się dziwić, że częściowo została zagospodarowana jako plaża dla naturystów. Atmosfera jest australijsko chillowa, a sama przyroda przepiękna! Plaża usypana jest z jasnego piasku, a woda o błękitnym kolorze i zwykle umiarkowanych falach zachęca do relaksu.
W drodze na plażę możecie wypatrywać leśnych, australijskich zwierzaków. Przy czym uwaga – plaż o nazwie Shelly Beach jest kilka jest więc doprecyzujmy, że chodzi o tą w rejonie Booti Booti National Park, do której prowadzi Shelly Beach Trail.
Newcastle Ocean Baths
W Australii znajdziecie wiele publicznych, odkrytych, darmowych basenów. Bardzo często ulokowane są tuż przy wybrzeżu. Newcastle Ocean Baths jest jednym z nich. Rozbijające się fale regularnie dorzucają morską wodę do basenu. To co wyróżnia Newcastle Ocean Baths na tle innych tego typu miejsc, to historia, bo powstał on już w 1922 roku. Nadal zachowany jest w klasycznej architekturze, co dodaje mu wyjątkowego smaczku.
Nie mieliśmy niestety okazji w nim popływać, bo temperatura powietrza na poziomie 10 stopni nie zachęcała do kąpieli 😉
Bogey Hole
Bogey Hole to naturalny basen wydrążony w skałach, położony w Newcastle. Początkowo była to prywatna łaźnia, której budowę nakazał komendant James Morisset. Aktualnie basen jest oddany do publicznego użytku. Najlepiej dotrzeć do niego w godzinach popołudniowych, gdy wyjdzie z cienia pnących się nad nim skał.
Tu również nie pływaliśmy, a powody były te same co w przypadku Newcastle Ocean Bath. Jednakże testowaliśmy jemu podobne naturalne baseny na Gran Canarii. Tam również są bardzo popularne, a pływanie w takich miejscach to jest najczystszy sztos!
Caves Beach
Czas na drugą z plaż. Caves Beach to plaża, której unikalna część dostępna jest tylko podczas odpływów. Wchodzi się na nią przez jaskinię. Podczas przypływów jaskinia jest zalewana i plaża staje się niedostępna. No przynajmniej nie w prosty sposób. Jeśli uda się Wam być w okolicy w czasie odpływu, warto skorzystać z tego wyjątkowego momentu i zobaczyć zarówno jaskinię, jak i samą plażę.
Catherine Hill Bay Jetty
Catherine Hill Bay Jetty to historyczne molo, które za czasów swojej świetności pomagało przy transporcie węgla. Aktualnie jest już dość mocno nadgryzione zębem czasu i nieczynne. Choć nie można się nim przejść, to wciąż jest osobliwą ozdobą pobliskiej plaży. Trzeba mu przyznać, że na zdjęciach nadal prezentuje się klimatycznie. A sama plaża to całkiem dobre miejsce na chwilę słonecznego relaksu.
Pelican Beach
Pelican Beach to piękna, bardzo rozległa plaża. Nowa Południowa Walia potrafi w tego typu miejsca. W sobotnie majowe popołudnie była prawie cała dla nas. Garstka osób rozrzucona po kilkukilometrowej plaży? Dla nas bajka. Zwłaszcza, że nad plażą znajduje się punkt widokowy, z którego można wypatrywać m.in. morskich zwierzaków. Nam po raz drugi w Australii dopisało szczęście i podziwialiśmy skaczące wśród fal delfiny.
Sydney
Za nic w świecie nie mogło braknąć Sydney w tym zestawieniu. Ta ogromna metropolia ma do zaoferowania o wiele więcej, niż słynną na cały świat operę. Choć nie ukrywam, odkąd jako mała dziewczynka po raz pierwszy zobaczyłam ją w telewizji (przy okazji Igrzysk Olimpijskich w 2000 roku), stała się dla mnie symbolem marzenia o nierealnej podróży na drugi koniec świata. Cóż, impossible is nothing, jak widać 😉
Wracając do samego Sydney, to atrakcji w nim samym Wam nie braknie, a wymienianie ich to temat na dłuższy artykuł. Tutaj wspomnę tylko o zobaczeniu miasta z perspektywy tramwaju wodnego. Mega przeżycie tak sunąć po wodzie w kierunku Sydney Harbour Bridge i stojącej obok opery, obserwując przy okazji górujące nad portem CBD (ang. central business district).
Sea Cliff Bridge
Jeśli po wyjeździe z Sydney będziecie nadal kierować się na południe, to koniecznie wybieżcie trasę przy wybrzeżu. Czeka tam na Was ostatnia atrakcja z naszej listy. Sea Cliff Bridge to most przybrzeżny, który wiedzie nad brzegiem oceanu, tuż przy klifach. Choć nawigacja może podpowiadać Wam inną trasę, tym razem jej nie słuchajcie. Cudne widoki gwarantowane!
Podsumowanie
Wyszło z tego, dość nieszablonowo, TOP 17 australijskich atrakcji w stanie Nowa Południowa Walia 😉 Nie ma na tej liście Waszych ulubionych miejsc z NSW? Napiszcie je w komentarzach! A my zapraszamy Was na nasz Instagram, gdzie na bieżąco relacjonujemy nasze podróżnicze życie cyfrowych nomadów.